Payrollsy ostatnią deską ratunku przed (większą) korektą

Kolejne dane z USA okazały się słabsze niż oczekiwał rynek. Różnica nie była duża, ale sekwencja niewielkich rozczarowań to wystarczający powód do cofnięcia dla wykupionych rynków, zwłaszcza akcyjnych. Dzisiejsze dane o zatrudnieniu mogą jeszcze tę sytuację zmienić.

Kolejne dane z USA okazały się słabsze niż oczekiwał rynek. Różnica nie była duża, ale sekwencja niewielkich rozczarowań to wystarczający powód do cofnięcia dla wykupionych rynków, zwłaszcza akcyjnych. Dzisiejsze dane o zatrudnieniu mogą jeszcze tę sytuację zmienić.

Wskaźnik aktywności w amerykańskim przemyśle okazał się nieco słabszy niż w poprzednim miesiącu. Po ośmiu miesiącach nieprzerwanych wzrostów, łącznie o 20 pkt., cofnięcie o 0,3 pkt. z pewnością nie jest tragedią, zwłaszcza że wskaźnik (na poziomie 52,6 pkt.) jest wyraźnie powyżej granicy 50 pkt. Według naszych szacunków wzrost gospodarczy pojawia się średnio przy wskaźniku już na poziomie 45 pkt., więc tym bardziej dane nie są złe. Dla rynku jednak jest to kolejny sygnał (po sprzedaży domów, wskaźniku nastrojów, raporcie ADP, tygodniowych danych z rynku pracy), że poprawa w amerykańskiej gospodarce wyhamowała. A to oznacza, że miejsce na dalsze wzrosty cen akcji - przynajmniej w najbliższej perspektywie, może być ograniczone.

Reklama

Póki co na kontraktach na indeks S&P500 mamy zrealizowaną korektę prostą o umiarkowanym zasięgu. O takim scenariuszu pisaliśmy we wczorajszym komentarzu porannym (http://www.xtb.pl/strona.php?komentarz=11915). Słabsze dane z USA "pomogły" w nakreśleniu trzeciej fali korekty, która sięgnęła 1023,5 pkt. - nieznacznie poniżej lokalnych dołków z połowy września i dokładnie 61,8% zniesienia ostatniej fali wzrostowej. To dobre miejsce na kontratak byków, jednak będzie on uzależniony od dzisiejszych danych o zatrudnieniu w USA. Jeśli okażą się słabe, rynek może kierować się ku wsparciu na poziomie 990 pkt., gdzie obecnie linia trendu wzrostowego przecina się z poziomem lokalnych dołków z początku września. W przypadku WIG20 mogłoby to oznaczać zejście w okolice 2080 pkt., a w negatywnym scenariuszu nawet do 2000 pkt.

Zgodnie z oczekiwaniami słabsze dane miały negatywny wpływ na parę EURUSD, wzmacniając stronę podażową w krótkoterminowym kanale spadkowym. W trakcie notowań w Azji para była już w okolicach 1,45 i choć później euro odrobiło część strat (na otwarciu w Europie kosztuje 1,4545 USD), nie wykluczone, że będziemy testować dziś kluczowy poziom 1,4443. Od kilku dni pisaliśmy o słabszej postawie złotego i w końcówce tygodnia sytuacja zaczęła stawać się bardziej poważna. Już wczoraj para EURPLN testowała poziom 4,25 - górną granicę dwumiesięcznego przedziału wahań. Dziś rano natomiast mamy zdecydowany ruch w górę (do poziomu 4,2850). Jeśli dzisiejsze dane z USA okażą się słabe nie można wykluczyć korekty na parze nawet do poziomu 4,40. Ta sytuacja pokazuje ewidentnie, iż czynniki krajowe (deficyt budżetowy, dywidenda PZU) mają ograniczone znaczenie przy dobrej sytuacji na rynkach zewnętrznych. Gdy ta zaczyna się zmieniać, powodują, iż złoty traci wyraźnie więcej niż inne waluty regionu (forint, czeska korona).

Jak widać, dane o zatrudnieniu mają bardzo duże znaczenie dla wielu rynków. Oficjalny konsensus rynkowy zakładał, iż we wrześniu zatrudnienie poza rolnictwem w USA zmniejszyło się o 180 tys., wobec 216 tys. w sierpniu. Jednak po ostatniej serii słabszych danych rynek może liczyć się z nieco słabszym odczytem. Dodatkowo należy pamiętać, iż krótkoterminowe reakcje na ten raport są bardzo często złożone i nie idą w parze z długoterminowym znaczeniem danych (np. dolar może się umocnić zaraz po słabych danych, aby po pięciu minutach diametralnie zmienić kierunek, po czym po kilku godzinach znów powróci do pierwszej reakcji). Publikacja danych o godzinie 14.30.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »